Miał Zygmunt {#os#871}Hübner{/#} szczęście. Nie dożył czasów, w których telewizja publiczna jego wielki spektakl, "Czarownice z Salem" Arthura {#au#7}Millera{/#}, upchnie gdzieś o północnej godzinie. Można oczywiście zrozumieć zbożne wahania decydentów, czy w ogóle należy dzisiejszym Polakom przypominać dzieło znakomitego reżysera, który tak parszywie - i, co gorsza: z taką siłą przekonywania - szydzi z nietolerancji; i, co gorsza: z nietolerancji ortodoksyjnych katolików o niezachwianie konserwatywnej orientacji. Ostatecznie jednak tv zdecydowała się na i Panu Bogu świeczkę, i na diabłu ogarek: emitowała "Czarownice" i skrzętnie je zarazem ukryła - ni stąd, ni zowąd w czwartek, pomiędzy... tuż przed północą a godziną blisko drugą nad ranem. Dzieło Hübnera w ten właśnie sposób nadano... po raz pierwszy od premiery sprzed szesnastu lat! Tak właśnie wyeksponowano przedstawienie, które w świadomości kulturalnej znajdować si�
Tytuł oryginalny
Polowanie na czarownice. Znakomity spektakl ukryty przed widzem
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne - Warszawa nr 24