"Polonez" Jerzego S. Sity z warszawskiego teatru "Ateneum" ściąga tłumy. Sala Teatru Wielkiego w Poznaniu nabita po same brzegi. Widownia skupiona z maksymalną uwagą śledzi drugi, blisko trzygodzinny spektakl. Na dobrą sprawę właściwie ateatralny. Pozbawiony jakichkolwiek efektów teatralnych, znaków, symboli, metafor. Skupiony na samym tylko słowie, na czysto faktograficznym, choć przekazanym pięknym, Mickiewiczowskim wierszem, scenariuszu historycznych wydarzeń 1793 roku. Sukces autora, sukces teatru? Z całą pewnością to także. Ale przede wszystkim sukces tematu. Jego aktualności, współbrzmienia z nastrojami i odczuciami, dzisiejszej widowni. Jest to rzecz o upadku Rzeczypospolitej. Upadku, jak się to zdaje dowodzić Sito, w dużej mierze zawinionego przez samych Polaków. Nie jest to właściwie sensu stricto dramat historyczny. Nie ma w nim bowiem dwóch równoprawnych, ścierających się ze sobą w walce przeciwieństw, racji stanu. Z jednej strony
Tytuł oryginalny
Polonez z Ateneum
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Ludu nr 235