- Jeśli nasz spektakl jest polityczny, to w tym sensie, że jest refleksją przeciętnego człowieka, który siedzi pomiędzy frakcjami, a pociski słów i zdarzeń świszczą mu nad głową - rozmowa o "Chłopcach z Placu Broni" z reżyserem Konradem Dworakowskim w Gazecie Wyborczej - Łódź.
W niedzielę w Teatrze Pinokio premiera "Chłopców z Placu Broni" w reżyserii Konrada Dworakowskiego. Izabella Adamczewska: Kiedy przeczytałam opis "Chłopców z Placu Broni" w pana reżyserii, zdziwiłam się, że ministerstwo dofinansowało spektakl. Konrad Dworakowski: Dlaczego? Przecież robimy przedstawienie o sprawach, które obecne ministerstwo bardzo interesują. To nie jest przedstawienie polityczne? - Nie. "Chłopcy z Placu Broni" są o konflikcie i stawaniu po stronie jakiejś zbiorowości, o wyznawaniu określonych ideałów i barw. Ten konflikt rozpatrujemy na wielu poziomach, na przykład lokalnym: Łódź podzielona jest pomiędzy dwa kluby, ich kibiców i zwolenników. Przedstawiamy dwie zwalczające się opcje, ale nikogo nie oceniamy, nie atakujemy. Jeśli nasz spektakl jest polityczny, to w tym sensie, że jest refleksją przeciętnego człowieka, który siedzi pomiędzy frakcjami, a pociski słów i zdarzeń świszczą mu nad głową. Ktoś ciągle ka