"Juliusz Cezar" Williama Shakespeare'a w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Manipulacja, demagogia, cyniczna gra, wszystkie chwyty dozwolone. To nie jest świat miłych pań i panów, choć niektórzy uchodzą za szlachetnych. Za ludzi honoru. To świat polityki, w którym liczy się tylko zwycięstwo. Taki obraz rzeczywistości wyłania się ze spektaklu Barbary Wysockiej w Teatrze Powszechnym, choć Szekspir został tu przykrojony do wymiarów naszych czasów. Kończący spektakl fragment z wystąpienia Wojciecha Jaruzelskiego, ogłaszającego wprowadzenie stanu wojennego, miał uświadomić opornym widzom, że mowa tu była o polityce dzisiaj uprawianej. Takie uwspółcześniające doraźne podpórki są świadectwem niewiary we własne siły. Skoro przez dwie godziny nie udało się widzów przekonać, aby zaczęli się bać, to na koniec trzeba ich postraszyć Generałem: Uwaga, autorytaryzm nadchodzi, jak grzmiała jedna z posłanek w naszym Sejmie. Szekspir pisał "Juliusza Cezara" zapewne nie bez związku z sytuacją w elżbietańskiej Anglii. S�