Powiada się u nas o nieudanym życiu małżeńskim, że ludzie żyją jak pies z kotem. Licho wie jak będzie to w wydaniu Margaret - policjantki i Leona - wiecznie poszukującego pracy aktora. Oboje rozwiedzeni, rozczarowani, przez przypadek zbliżają się do siebie. Do końca nie wiemy czy się pobiorą, czy będą ze sobą razem. Tak jak do końca nie wiemy czy druga para - Sue, żyjąca "przy mężu", który gdzieś tam pracuje, często wyjeżdża, utrzyma swoje małżeństwo. Ci znów mają swoje kłopoty z życiem intymnym, znudzenie przechodzi prawie w obcość. Dwie jednoaktówki Murraya Schisgala, autora popularnej przed laty sztuki "się kochamy" złączono w jednym przedstawieniu, zagrano w tej samej dekoracji, zgrabnie zaprojektowanej i ma się wrażenie, iż w równoległym przebiegu dwóch historii tkwi głębsza myśl o tym, jak trzeba się uczyć współżycia z drugim człowiekiem. Dialog jest wartki, często śmieszny, czasem podszyty sm
Tytuł oryginalny
Policjantka i seks
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Poranny nr 125