"Mein Kampf" w reż. Henryk Baranowskiego (współpr. Grzegorz Kempinsky) w Teatrze Śląskim w Katowicach. Ocenia Mariola Woszkowska w Trybunie Śląskiej.
Dlaczego akurat "Mein Kampf'? Na dodatek na otwarcie sezonu. Przecież nie dlatego, że wrzesień, że rocznica. I przecież nie po to, żeby przypomnieć młodość Hitlera i zagładę Żydów. Albo, żeby polemizować z filmem, który wszedł w Niemczech na ekrany i pokazuje Hitlera jako niezwykle sympatycznego faceta z problemami. Od tego są historycy i politycy. Teatr jest raczej od rządu dusz. Współczesnych dusz. A tragifarsa Taboriego jest o tym, że Kampf" można inscenizować na sto sposobów. Można zeń zrobić niewybredną komedię, kronikę wydarzeń, przypowieść o Żydzie Wiecznym Tułaczu i Hitlerze - wcieleniu Zła. W inscenizacji Baranowskiego jest groteskowo, przerażająco, kiczowato i dosadnie. Nie można zapaść się w fotelu, oglądnąć, poklaskać, wyjść i zapomnieć. Zasługa to całego zespołu, począwszy od reżysera, poprzez scenografów, wykonawców, aż po wybrane skrupulatnie fragmenty utworów Mozarta, Wagnera, Beethowena. Bez wątpienia najbar