EN

19.07.1984 Wersja do druku

Poławiacze sztucznych pereł

W Belgii nie mu perłopławów, więc też i "Poławiacze pereł", których inscenizację otrzymaliśmy z Liege, przypo­minają raczej dziwaczną na­rośl, wyhodowaną w Mozeli niż klejnot z macicy perłowej, na co Marie-Claire von Vuchelen (scenografka) i Raymond Rossius (reżyser) tę operę spo­sobili. Publiczność dała się zwieść pozorom i oklaskiwała w pier­wszej odsłonie dekoracje, któ­ra były jak z piernika, ale za to bez smaku i wyobraźni. Stały murem przez trzy akty, podobnie jak wykonawcy, odśpiewujący swoje partie w kon­wencji raczej oratoryjnej. Śpiewali zresztą pewnie po syngalesku, bo jedynym, który śpie­wał naprawdę i który śpiewał po polsku, gdyż go mogłem zro­zumieć, był Grek, Paulos Raptis, w roli Nadira. Śpiewał zre­sztą na leżąco popisowy ro­mans ,,W pamięci dotąd żywię" tak pięknie, że musiał bisować. Śpiewał również znakomicie przygotowany chór. Reszta tylko się starała. Dyrygent, Bogdan Hoffman, tak

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Poławiacze sztucznych pereł

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 171

Autor:

IBIS

Data:

19.07.1984

Realizacje repertuarowe