FRANCUSKI kompozytor Georges Bizet zapewnił sobie poczesne miejsce w historii oper dzięki sławnej i po dziś dzień stale grywanej "Carmen". Twórca nie dożył jednak sławy tego dzieła, które, niestety, na swej premierze - krótko przed śmiercią Bizeta - z różnych przyczyn, jak to się mówi, padło. Całkiem przeciwny los spotkał natomiast sporo wcześniejszą operę Bizeta "Poławiacze pereł", zamówioną w ramach fundacji ówczesnego ministra Sztuk Pięknych Francji hr. Walewskiego - przewidującej nagrodę za trzyaktową operę, stworzoną dla paryskiego Theatru Lycique przez jednego z laureatów tzw. Nagrody Rzymskiej. Bizet otrzymał ją właśnie, kończąc konserwatorium, a z zamówienia na operowe dzieło wywiązał się następnie tak dobrze, że premiera "Poławiaczy pereł" oprócz nagrody hr. Walewskiego przyniosła mu duży sukces i powodzenie u publiczności. Minęło stulecie i "Poławiacze pereł", nie dorównując klasie i popularno�
Tytuł oryginalny
Poławiacze pereł w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 185