"Poławiacze pereł" wystawiono 50 lat temu w Poznaniu, kiedy ówczesny dyrektor Opery Zygmunt Wojciechowski, próbował uchronić ją przed likwidacją. Spektakl zagrano tylko dwa razy, gdyż teatr przestał istnieć. Decyzja o powierzeniu artystce, która nie reżyserowała żadnej opery, jest niezwykle odważna, ale głęboko uzasadniona: - Operę wystawimy w oryginale, czyli w języku francuskim. Uważam także, że dobrze "Poławiaczy pereł" może zrobić tylko śpiewak. Gdyby nie robiła go Sartowa poprosiłbym chyba Ochmana - stwierdził Sławomir Pietras. "Poławiacze pereł" stawiają olbrzymie wyzwanie przed solistami, bowiem libretto jest pełne ekspresji: od miłości do nienawiści, a sceny, to w większości dialogi o niesamowicie intymnym ładunku emocjonalnym. - Nigdy wcześniej nie widziałam tej opery wystawionej w teatrze. Znam ją tylko z nagrań płytowych i ikonografii. Dzięki temu mogłam zrobić swoją wersję nie sugerując się ty
Tytuł oryginalny
Poławiacze pereł
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 45