"Made in Poland" to druga część antologii współczesnego dramatu polskiego.
Antologia nie tylko daje wyraz naszej rzeczywistości, ale i świetnie się ją czyta - pisze Karol Fryta w Gazecie Olsztyńskiej.
Jedni przyklaskiwali, że współczesny teatr angażuje się w opisywanie rzeczywistości, inni, że nagromadzona w dramatach nasza przaśna rzeczywistość ubrana w wulgaryzmy i seksualizm jest nie do przyjęcia. "Made in Poland" to zbiór dziewięciu dramatów, wystawianych już na scenach polskich, a nazwiska Joanny Owsianko, Pawła Demirskiego, Magdaleny Fertacz czy Przemysława Wojcieszka znane są już nie tylko miłośnikom teatru. Część druga antologii - tak jak jej poprzedniczka - nie unika tematów trudnych. Dużo w niej religijności ("Made in Poland") czy problematyki rodzinnej, o czym przekonuje świetny tekst Roberta Bolesto "O matko i córko!", w którym dwie tytułowe bohaterki oddalają się od siebie, nie mogąc nawiązać nici porozumienia. Paradoksalnie zatapianie się w bagnie, czyli praca w sekstelefonie, daje kobietom to, czego nie mogły odnaleźć wcześniej - wspólny język. Czy to iluzoryczne? O tym w poincie tekstu. Majstersztykiem jest (dobrze napis