EN

14.01.2013 Wersja do druku

Polak w teatrze szuka twarzy z telewizji

Raport o publiczności warszawskich teatrów to poważne ostrzeżenie dla scen artystycznych. Jeśli nie będą pracować nad świadomością swojej widowni, utoną w morzu komercji - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Warszawa z blisko 40 teatrami dramatycznymi jest największym ośrodkiem teatralnym w Polsce i jednym z większych w środkowej Europie. Dlatego pytanie o publiczność stołecznych scen, jej zainteresowania, oczekiwania i motywacje jest takie ważne. Zwłaszcza w kontekście trwającej walki o istnienie teatrów artystycznych. Wiosną ubiegłego roku 4 tys. ludzi teatru i widzów podpisało protest "Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem" przeciw komercjalizacji scen publicznych. Czy warszawska publiczność podziela ich stanowisko? Z badania, które przeprowadził w ubiegłym roku zespół socjologów, teatrologów i kulturoznawców w ramach projektu fundacji Obserwatorium, wynika, że nie do końca. Ankieterzy zapytali ponad 250 widzów z ok. 30 warszawskich teatrów, jak często chodzą na spektakle, dlaczego wybierają te, a nie inne sceny i przedstawienia, jakie mają preferencje. Okazuje się, że oczekiwania twórców i publiczności na ogół się rozmijają.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Polak w teatrze szuka twarzy z telewizji

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 11

Data:

14.01.2013