"Boski romans" w reż. Michała Walczaka w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
"Boski romans" Michała Walczaka to sprawnie i z werwą napisana sztuka dla pięciu osób, teatr kameralny w formie, ale ogromny w treści. Zahacza bowiem o zagadnienia stanowiące temat nieomal tabu, a w każdym razie obarczone licznymi stereotypami, za którymi chowa się przeciętny Polak. Na ile wiara (albo niewiara) stanowi o naszej tożsamości, na ile mechanizmy wyniesione z tradycji religijnej wykorzystujemy w życiu i w pracy, jak się wpasowujemy w ambitne, choć mało delikatne zabiegi ekspansyjne Kościoła? Autor i reżyser przedstawienia stawia pytania, ale odpowiedzi zbywa śmiechem, choć podziemne pomieszczenia magazynowe dawnej fabryki wódek doskonale imitują pogłos świątyni. To wszystko blaga, pogadaliśmy, rzuciliśmy mięsem i rozchodzimy się. Ten teatr jest zatem, wbrew rozmaitym oświadczeniom, produktem, i to konfekcyjnym. Obecny na premierze znany duchowny, doktor teologii, śmiał się najczęściej i najgłośniej, co wyglądało równie autentycznie ja