Choć od kilku lat najważniejsze i największe teatry operowe świata opanowali artyści zza naszej wschodniej granicy, to cieszy, że coraz częściej na tych scenach pojawiają się polscy śpiewacy. Tylko w tym sezonie mamy dwa debiuty w nowojorskiej Metropolitan, jeden w londyńskiej Covent Garden i wiele występów na innych prestiżowych scenach i festiwalach - pisze Adam Czopek.
Gorąco, wręcz owacyjnie przyjęty grudniowy debiut Aleksandry Kurzak jako Olimpii w "Opowieściach Hoffmanna" Offenbacha rozpoczął w nowojorskiej Metropolitan dobrą passę polskich śpiewaków na tej prestiżowej scenie. 16 marca równie gorąco przyjęto tam debiut Małgorzaty Walewskiej w partii Dalili w "Samsonie i Dalili". "Debiut Pani Walewskiej w MET był jej niekwestionowanym triumfem. Ogromne, owacyjne brawa. Od strony wokalnej - wieczór należał tylko do niej!" - napisała mi Basia Jakubowska, świadek tego wydarzenia. Wcześniej entuzjastycznie oklaskiwano w MET powrót Mariusza Kwietnia, który z pełnym powodzeniem zaśpiewał najpierw partię Silvy w "Pajacach" Leoncavallo, następnie Hrabiego Almavivy w "Weselu Figara" Mozarta. Taki sezon, na tej scenie, od czasów: Teresy Żylis-Gary, Teresy Kubiak, Stefanii Toczyskiej, Wiesława Ochmana i Kazimierza Korda, zdarzył się pierwszy raz. Warto przypomnieć, że Mariusz Kwiecień śpiewał w MET wiele razy (debiutow