Wystawienie "Biesów" wymaga dziś nie lada odwagi.
W swej lubelskiej inscenizacji Krzysztof Babicki zmierzył się nie tylko z arcydziełem Fiodora Dostojewskiego, ale i z legendą genialnego widowiska Andrzeja Wajdy z 1971 r., przez 15 lat utrzymującego się w repertuarze Starego Teatru. Dostojewski z wielką przenikliwością ukazał moment rodzenia się ruchów anarchistyczno-spiskowych w XIX-wiecznej Rosji. Temat okazał się aktualny, nieodparcie kojarząc się z tragedią zakładników moskiewskiego teatru, odbijanych z rąk czeczeńskich terrorystów dokładnie w dniu premiery nigdy wcześniej w Lublinie niewystawianych "Biesów". Przedstawienie Babickiego wpisało się więc w nasze lęki przed plagą światowego terroryzmu. Reżyser odkrył też nieznane dotychczas aspekty utworu Dostojewskiego. Pokazał Mikołaja Stawrogina nie tylko jako postać diaboliczną, zaprzątniętą zgłębianiem mrocznej strony własnej natury, ale również jako rosyjskiego Don Juana. Człowieka o niewątpliwym uroku osobistym, świadomego