Dzięki niemu nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, oryginalniejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, czasami weselsza, a niekiedy smutna, refleksyjna. Wojciech Pokora, aktor znany wszystkim, jeden z najlepszych aktorów w historii polskiej komedii - pisze ks. Andrzej Luter.
Towarzyszył nam tak długo. Telefon: "Może powiesz kazanie na mszy żałobnej za Wojciecha Pokorę?". Ani chwili wahania, oczywiście zgodziłem się. I wtedy zdałem sobie sprawę, że przez całe moje świadome życie Wojciech Pokora BYŁ! On istniał, był elementem tej pięknej części naszego "krajobrazu". Wychowaliśmy się na jego poczuciu humoru i wspaniałych rolach. Był kimś wyjątkowym, osobnym, niepowtarzalnym i niepodrabialnym w historii polskiej komedii. Potrafił pokazać w jednej postaci, którą grał, postaci czasami śmiesznej, czasami smutno - śmiesznej: czułość, tkliwość, bezradność, złośliwość, choleryczność, tchórzliwość, serwilizm, interesowność, absurdalność, niezależność, szaleństwo. Bo to wszystko jest w człowieku, tym wulkanie dobra i zła. Była w nim delikatność, subtelność, lekkie zawstydzenie, ironiczny uśmiech, zaciekawienie życiem. Pokora mówił o sobie, że jest aktorem "wieloczynnościowym". "Farsę gra się gł