Nawet dla widza, obcującego na co dzień z trudną literaturą, nie są "Pokojówki" Jean Geneta sztuką łatwą do rozszyfrowania. Głębszej analizy nie sposób się podjąć w felietonie, relacjonującym wrażenia z premiery na "Scenie 75". O autorze - jak Villon we Francji a u nas przed wojną Sergiusz Piasecki - postaci z kryminalną przeszłością, więc tylko tyle, że skazanemu na dożywocie talent przyniósł ułaskawienie. "Pokojówki", napisane w więzieniu, są pierwszą sztuką Geneta. Zważywszy, że prapremiera w Paryżu odbyła się w 1946 roku, a polska w Krakowie 20 lat później, bynajmniej nie jako sensacyjna nowość na bydgoską scenę dotarła rzecz autora, któremu P. G. Sartre, arcykapłan egzystencjalizmu, poświecił książkę o 600 stronach! Jan Błoński w artykule: "Wprowadzenie do Geneta" (p. Dialog nr 6 za 1959 rok) pisze: "Nie ma w "Pokojówkach" zdania, które by nie miało dwu, trzech, czterech znaczeń. (Stąd wniosek), że każda myśl, uczucie
Tytuł oryginalny
"Pokojówki" Geneta
Źródło:
Materiał nadesłany
Ilustrowany Kurier Polski nr 95