"I świat utworzył nawet ze zniszczenia..."
(Rilke o Baudelairze)
"Uważam Geneta za geniusza teatru. Od czasów Szekspira nie znam w dramaturgii światowej zjawiska, z którym ośmieliłbym się go porównać". Andrzej Falkiewicz poparł swój sąd rzeczowymi argumentami. Jego dwa świetne szkice w Dialogu i w wydaniu książkowym sztuk francuskiego dramatopisarza, szkice zrodzone z opozycji przeciw interpretacji twórczości Geneta przez Sartre'a, oraz relacjonujący teorię sartre'owską esej Jana Błońskiego, wyczerpują w zasadzie wszystko co o autorze "Parawanów" zostało w Polsce powiedziane. Nie jest to ilościowo dużo, ale waga owych szkiców przewyższa znacznie to co zrobił u nas dla Geneta teatr, nawet licząc przedstawienia tak ambitne jak "Pokojówki" Swinarskiego i "Murzyni" Hübnera. Nic dziwnego: by dojść do Geneta trzeba się uczyć swego rzemiosła przez lata. "Owszem to jest bajka, a więc odmiana opowieści alegorycznej, która zapewne miała na celu, kiedy ją pisałem, wzbudzenie we mnie obrzydzenia do siebie samego,