Zmarł Günter Grass... Kim był dla nas, gdańszczan? Przez całe lata 70. i 80. był przede wszystkim uosobieniem ducha oporu przeciwko komunistycznemu glajszachtowaniu wszystkiego, także gdańskiej przeszłości. Odczytywaliśmy z jego książek nostalgiczny obraz tej przeszłości. Uczyliśmy się ją odtwarzać po swojemu - pisze
Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Lata 90. i pierwsza dekada XXI wieku to rosnący gdański kult Grassa, którego zwieńczeniem były huczne 80. urodziny pisarza w Gdańsku w 2007 roku. Czciliśmy gdańskiego pisarza noblistę, ale zarazem nie wchodziliśmy z nim w dyskusję czy spór. Także wtedy gdy projektował nam naszą wolność we "Wróżbach kumaka" według swoich ówczesnych antykapitalistycznych i proekologicznych fobii. Cytaty z jego gdańskich powieści umieszczaliśmy na tabliczkach na ścianach domów, stworzyliśmy galerię dla jego dzieł, wystawialiśmy spektakle według jego tekstów. Nawet wyznanie Grassa w 2006 roku o epizodzie służby w Waffen-SS nie zainicjowało istotnego sporu, co najwyżej głupi spór polityczny. Przełomem w gdańskim kulcie Grassa był, według mnie, dopiero przełom dwóch pierwszych dekad XXI wieku. Teatr Wybrzeże przygotował w 2011 roku prapremierę "Blaszanego bębenka" [na zdjęciu], w reżyserii Adama Nalepy, który do Gdańska przyjechał z Niemiec, by gdańszc