NIE ma jej w przewodnikach operowych, została wymazana z pamięci na kilkadziesiąt lat i, pomimo prób powrotu na scenę "Dziewczyna z Zachodu" wlecze za sobą opinie nieudanej opery Pucciniego. Śmiały wybór tej pozycji na kolejną premierę w łódzkim Teatrze Wielkim powiódł się. Ten western operowy broni się tu skutecznie przed niepochlebnymi etykietami. Kto nie lubi westernów, albo kto od oberżystki grającej z szeryfem w pokera o życie ukochanego bandyty będzie wymagał cech umysłowości Hamleta, niech lepiej zamknie się ze swoimi pretensjami w domu. "Dziewczyna z Zachodu" z 1910 r wyprzedziła na scenie operowej fale westernów, którymi zalał ekrany film. Zastrzeżenia do receptury tego gatunku zabrzmią tak jak pretensje, że papier toaletowy bez nadruku myśli Platona jest mniej wartościowy. W tej muzyce Puccini podjął próbę przedłużenia życia włoskiemu stylowi operowemu, który już się kończył. To prawda, że włoski kompozytor poszer
Tytuł oryginalny
Poker, whisky i rewolwery
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 124