Niesmaczna sztuka w dwóch aktach z epilogiem. Tak nazwał "Matkę" autor, Stanisław Ignacy {#au#158}Witkiewicz{/#}. Drwina podkreśla więc w podtytule intencje pisarza. A może to swoista kokieteria cynika, który zawsze w swych utworach scenicznych poważne problemy oprawiał w ramy szyderstwa, nadając tragicznym wizjom kształty na poły błazeńskie? Był bowiem Witkacy malarzem (nie tylko w sensie dosłownym) szukającym Czystych Form w sztuce, ale i pisarzem, którego prześladowały sny o kończącej się epoce - już na początku jej trwania. Przeczuwał, że Polska dopiero co wyzwolona z wiekowej niewoli, staje na glinianych nogach; że Europa po pierwszej wojnie światowej, wbrew pozorom stabilizacji, wciąż się chwieje w posadach. Kwiaty, które wyrosły na grobach poległych w latach 1914-1918, mimo urzekającej urody - są chore. Ich żywot będzie krótkotrwały, a barwy złudnie zasłaniają zgniliznę korzeni, ukrytych przed ludzkim wzrokiem. Katas
Tytuł oryginalny
Pokaz teatralności Witkacego
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska