Pisanie i mówienie o "Iwonie, księżniczce Burgunda" należało w minionych tygodniach do szczególnego rodzaju obowiązku. Nic dziwnego. Pokazana w Krakowie sztokholmska inscenizacja tej sztuki wyszła spod ręki samego Bergmana. Premiera "Iwony" w jakże dalekim Szczecinie nie zwróciła takiej uwagi. A szkoda. Z tego choćby względu, że {#os#4013}Augustynowicz{/#} widziała skandynawski spektakl wcześniej (przebywając na zaproszenie Szwedów - jako skuteczna i konsekwentna realizatorka dramatów Stiga Larssona - w ich kraju), a na deskach Współczesnego wystawiła przedstawienie dalekie od koncepcji Kungliga Dramatiska Teatern, której mistrzowski tradycjonalizm tak był przez jednych chwalony, a przez drugich (raczej pokątnie) krytykowany. Mówiąc po prostu: Augustynowicz, zgodnie zresztą ze swoimi artystycznymi predyspozycjami, spróbowała Gombrowicza przedstawić językiem współczesnej kultury. A że "Iwona" jest sztuką ukazującą kryzys Form
Tytuł oryginalny
Pokaz nowych mód
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 43