"Guguły" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Wiolka, już dorosła, jedzie do rodzinnej wsi, właśnie zmarł jej ojciec. I nagle, jak za naciśnięciem guzika, zapętlają się czasy i przestrzenie. Przychodzą widma przeszłości, kobieta znów staje się dzieckiem, potem nastoletnią dziewczyną, dojrzewa. I właśnie o dojrzewaniu opowiada najnowszy spektakl w Teatrze Dramatycznym - "Guguły". Całkiem ciekawie. Guguły to słowo klucz, oznacza niedojrzałe owoce. Ojciec Wiolki przed swoją przedwczesną śmiercią w wieku zaledwie 50 lat powie: "Dziwnie jest urządzony ten świat. Nawet nie zdążyłem się obejrzeć, jak nazywają mnie starym, a przecież w środku jestem jak te guguły". I tak jak nostalgicznie brzmi ten cytat, tak nutą taką przesiąknięty jest cały spektakl, choć humoru i surrealizmu też w nim nie brakuje. Drzwiczki do wspomnień Na białostocką scenę za sprawą książki Wioletty Grzegorzewskiej "Guguły" wieś przywołują reżyserka Agnieszka Korytkowska-Mazur, czwórka aktorów i grup