"Osaczeni" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Krzysztof Karbowiak w Trybunie.
Są w wieku, gdy życie stoi przed nimi otworem. Ich rówieśnicy w innych krajach czerpią z niego radości garściami. Oni nie mogą, bo przyszło im żyć w Rosji uwikłanej w bezsensowną krwawą wojnę w Czeczenii. Nie ma różnicy między tymi, którzy tam byli, a tymi, którym udało się tego uniknąć. Jedni i drudzy sa okaleczeni psychicznie. Całe stracone pokolenie? Bohaterowie sztuki Władimira Zujewa to zapomniane przez świat ofiary wojny. Wesołemu (Kamil Maćkowiak) udało się powrócić żywym z Czeczenii. Reszta jego plutonu wróciła w trumnach. Ale tak naprawdę niewiele go od nich różni, bo jego dusza także jest martwa. Odwiedza swojego przyjaciela Łarika (Sambor Czarnota), któremu udało się uniknąć założenia munduru. Ale przez to wcale nie czuje się lepszy od Wesołego. Przeciwnie, zachowuje się jakby stracił coś niezwykle ważnego dla swego pokolenia. Wydaje się być przerażony tym, że nie potrafi zrozumieć swojego najlepszego przyjaciela.