Czeska komedia, która ma w sobie coś, na co ludzie czekają jak na zimne piwo w upał
"Opowieść o zwyczajnym szaleństwie" czeskiego scenarzysty i reżysera filmowego Petra Zelenki zagrały dotychczas dwa teatry - w Zielonej Górze i teraz w Gdańsku. Wolno wróżyć tej komedii pochód przebojem przez nasze sceny. Ma ona bowiem w sobie coś, na co publiczność czeka jak na zimne piwo w upał - pogodę ducha. Pokazuje ludzi, którzy przy całej pokrętności dadzą się lubić, i walnięty świat, w którym mimo wszystko "idzie żyć". Bohaterami nie są tu ani wściekłe świry, ani piramidalni głupole, tylko inteligentni bliźni w zwariowanych sytuacjach. Jak facet komunikujący wśród towarzyskiej gawędy o swoich skłonnościach do małych chłopców. Jak przyjaciel porzucany 18 razy przez kobiety i ćwiczący miłość na przedmiotach powszechnego użytku, jak sąsiedzi wynajmujący świadków łóżkowych figli, sąsiadkę bowiem podnieca akurat to, że ktoś podgląda. Jak widać, sporo kręci się tu wokół seksu i łatwo o ześlizgnięcie się w zły smak