Godzinę trwa w Teatrze Dramatycznym spektakl poświęcony Baczyńskiemu i jest to godzina, która się dłuży. Przede wszystkim dlatego, że zabrakło głównego bohatera spotkania - poezji. Zabrakło z winy reżysera i scenografa przedstawienia w jednej osobie - Waldemara Krygiera, który uczynił wiele, by duch uleciał, a słowo stało się nieistotne. Nie ufając widać poecie i sile jego wiersza, postanowił "wesprzeć" go. Scenografią, muzyką, efektami akustycznymi i świetlnymi. Zabrał się do tego z rozmachem. Inscenizacja zamordowała poezje. Miejscem, w którym się to dokonało jest przepastna, obnażona duża scena teatru, pełna porozstawianych narodowych rekwizytów, mających unaoczniać zapewne obraz ginącego świata. Przerażająco długie są te metry, które muszą za każdym razem pokonywać wchodzący i schodzący ze sceny aktorzy. A chodzą uparcie przez cały czas. Jest to całe misterium, kroków, zatrzymań, zwrotów, powrotów, ucieczek. Gdy już, już
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 210