"Ech, raz, jeszcze raz..." pod opieką reż. Gustawa Holoubka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Mija dziesięć lat, od kiedy pierwszy raz usłyszałem Olenę Leonenko śpiewającą romanse w Teatrze Małym. Ukraińska śpiewaczka wrosła od tego czasu w teatralne życie Warszawy, jej głos i kompozycje można usłyszeć we Współczesnym, Dramatycznym, Narodowym, a ją samą zobaczyć w Ateneum, gdzie od kilku lat wykonuje romanse Wertyńskiego. Jej najnowszy program jest jednak inny od wszystkiego, co dotąd robiła. Do tej pory Olena Leonko grała z talentem kogoś, kim nie jest: bohaterkę XIX-wiecznych rosyjskich romansów, która przybyła nad Wisłę znad Newy, przywożąc nostalgiczną atmosferę utworów Aleksandra Wertyńskiego i Piotra Leszczenko. W najnowszym programie nie udaje nikogo, bo jest to opowieść o niej samej: dziewczynie, która wychowała się w Kijowie, na skrzyżowaniu kultur i narodowości, dokładnie mówiąc na podwórku przy ulicy Michałowskaja 24, którego powiększone zdjęcie ma za sobą. Za tę godzinę spędzoną na rodzinnym podwórku