"W instytucjach artystycznych tkwimy w modelu pracowników etatowych, To się rozmija ze współczesnym sposobem funkcjonowania takich instytucji" - mówi marszałek województwa wielkopolskiego. Wygląda jednak to, że do elastyczności nawołuje instytucja, która sama jest miękką poduszką chroniącą przed bezrobociem. Kogo? Swoich - pisze Agnieszka Gulczyńska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Wrocław promuje się jako miasto spotkań. Ponoć ze wszystkich promocyjnych haseł polskich samorządów właśnie to jest najbardziej rozpoznawalne. Moglibyśmy dać się ponieść nieskrywanej zazdrości i trochę uszczknąć z ich sukcesu. Ogrzać się w cudzych reflektorach, skoro nasze know-how, choć tak efektownie obco brzmiące, wciąż jest bardziej obce niż brzmiące. W uszach osób pytanych podczas tworzenia rankingu portalu Marketing Miejsca brzmi bowiem zgoła nieznajomo. A przecież nikogo nie zabolałoby niewinne wpisanie się w stylistykę wrocławskiego hasła. Może tak "Poznań, miasto doznań"? Mam też inną propozycję. Zamiast "doznań" - "doświadczenia". Lub nawet "eksperymenty ". Prowadzone na ludziach, raczej bez znieczulenia. W Poznaniu wiemy, jak to robić. Kilka dni temu marszałek województwa spotkał się z dyrektorem Teatru Nowego Piotrem Kruszczyńskim. Rozmowa dotyczyła jutra, ale najważniejsze okazało się wczoraj i dziś. W skrócie: 1 m