W sobotę odbyłem długi spacer ulicami jednego z miast, pokazując je moim bliskim przyjaciołom, którzy go nie znali - pisze w felietonie dla e-teatru Paweł Wodziński.
I choć jestem oswojony z tym widokiem, chodzę tymi ulicami co jakiś czas od kilku lat, za każdym razem jest to dla mnie przeżycie. Myślę nawet, ze im dłużej nimi chodzę, tym bardziej ulegam emocjom. Powodem moich emocji jest widok rozpadających się przepięknych XIX- wiecznych kamienic, dramatycznie zapadnięte chodniki, opuszczone, zamknięte sklepy i punkty usługowe, krajobraz w dużej mierze zdegradowany. Przeczytałem kilka tygodni temu w prasie, że tuż obok, w prostej linii jest to odległość ok. 300 - 500 metrów, zostanie zbudowana marina, mająca służyć środowisku żeglarskiemu i kajakowemu. Koszt takiej mariny, połączonej z hotelem oraz infrastrukturą portową wyniesie ok. 21 milionów złotych. Rozstrzygnięto już konkurs na projekt, za chwilę rusza budowa. Przypomniałem sobie ten artykuł i własne wzburzenie sprzed tygodni, podczas sobotniej wędrówki po mieście. Trzeba być naprawdę ślepym, by nie reagować na widok obszaru zdegradowaneg