Byłem w mijającym sezonie 110 razy w teatrze. O dwóch spektaklach nie napisałem - o "Warto było" w TCN i o "Domu Lalki" w Polskim. Jednego przedstawienia nie zrozumiałem - "Kina moralnego niepokoju". A z jednego nieostentacyjnie wyszedłem (bo podczas antraktu) - z "Niny" w Buffo - pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
Za to najbardziej podobały mi się: 5. BYĆ JAK BEATA - Teatr Współczesny w Szczecinie (reż. Magda Miklasz). Być jak Beata może tylko Beata, kiedy w końcu Polacy to zrozumieją? Nigdy nie widziałem tak żywiołowej reakcji widowni, która to widownia dostaje ze sceny tak tęgie lanie. 4. JAK BYĆ KOCHANĄ - Teatr Narodowy (reż. Lena Frankiewicz). To miejsce, ten czas, ten tekst i ta aktorka. 3. Ex aequo KAŻDY KIEDYŚ MUSI UMRZEĆ PORCELANKO, CZYLI RZECZ O WOJNIE TROJAŃSKIEJ (reż. Agata Duda-Gracz) i PŁATONOW (reż. Monika Strzępka)-oba AT Warszawa POMYSŁOWE MEBELKI Z GĄBKI (reż. Mariusz Grzegorzek) i ANIOŁY W AMERYCE (reż. Małgorzata Bogajewska)-oba PWSFTviT w Łodzi JUTRO ZAWSZE BĘDZIE JUTRO (reż. Wojciech Kościelniak)-AST Kraków, Filia we Wrocławiu. Dyplomy, nie umiem wybrać jednego - wszystkie olśniewające, zachwycające, znakomicie zagrane, dla takich spektakli warto żyć. 2. IDIOCI - Teatr Jaracza w Łodzi (reż. Marcin Wierzchowski). Najleps