55. edycja Warszawskiej Jesieni pokazała, że muzyka współczesna może być interesująca, nawet dla tych, którzy nie są jej fanami - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej
To był bardzo napięty tydzień, wypełniony 16 koncertami, często dwoma lub trzema jednego dnia, kiedy trzeba było ze Studia Koncertowego Polskiego Radia na Dolnym Mokotowie w błyskawicznym tempie przenieść się do Konesera na Pradze Północ, bo czasu było mało. Ale było warto. Być może temat - "Warszawska Jesień z głosem" -spowodował, że w programie pojawiło się tak wiele utworów, które miały coś do powiedzenia. Jeśli chodzi o środki wypowiedzi kompozytorskiej, to nie pojawiło się nic nowego w stosunku do poprzednich edycji, ale też i nie mogło. Kompozytorzy chętnie sięgają po formy parateatralne, po nagrania lub przetwarzanie dźwięku "na żywo", łączą brzmienie instrumentów akustycznych z syntetycznym dźwiękiem i multimediami, a od muzyków wymagają niekiedy aktorskich kompetencji. Ale z tym stykamy się na Jesieni co roku, bo tak właśnie wygląda muzyka współczesna. Ciekawie dobrany program stawiał nie tyle na pomysłowość kompozyto