"Sztuka jest smutna, nieco rozwlekła, niewygodna: mówię - niewygodna, ponieważ ma, na przykład, cztery bohaterki i nastrój, jak to się mówi, rozpaczliwie ponury" - tak pisał o "Trzech siostrach", a więc o jednym z dramatów, które przyniosły mu światowy rozgłos, sam Anton Pawlowicz Czechow. A jednak sztuka ta nie schodzi z afiszy teatralnych od kilkudziesięciu lat i nadal nie brakuje jej publiczności, ani też reżyserów podejmujących trud zbudowania jej nowego oblicza scenicznego. Ile w tym samoistnego uwielbienia dla siły talentu Antona Pawlowicza, a ile zadumy nad własnym losem, ukazanym na scenie w dziejach bohaterów Czechowa będących mozaiką ludzi wszystkich sfer i czasów, o tym sądzić nie sposób i trudno byłoby też to rozstrzygnąć w odniesieniu do ostatniej premiery toruńskiego Teatru im. W. Horzycy. Reżyser spektaklu, a zarazem autor scenografii Krzysztof Kelm, zapewne w obawie, iż sztuka jest "nieco rozwlekła" dokonał w niej pewnych skrót�
Tytuł oryginalny
Podsłuchane siostry
Źródło:
Materiał nadesłany
Ilustrowany Kurier Polski nr 80