Podryw na teatr. Uwodzenie w pięciu aktach
Randka w kinie? Trochę nuda. Kolacja? Dość ryzykowna w dobie diet bezglutenowych, weganizmów i innych jedzeniowych natręctw. Spacer? Na szpilkach jest udręką, a poza tym trudno utrafić w pogodę. Raz upał, raz leje. Jeśli więc nie seans za pięć złotych i nie wino w szykownej restauracji, to może teatr? - pisze Olga Święcicka w serwisie natemat.pl.
Dobra sztuka potrafi rozbudzić zmysły, rozśmieszyć i wywołać namiętną dyskusję. Z teatrem trzeba jednak ostrożnie - potrafi być nieznośnie nudny, sztampowy i niezrozumiały. Zobacz, czego można się spodziewać po stołecznych scenach. W końcu jaki teatr, taka randka Delikatnie i pruderyjnie Jeżeli to pierwsza randka, a ty w teatrze ostatni raz byłeś z wycieczką szkolną, to lepiej nie ryzykuj pójścia do modnego miejsca, o którym głośno w prasie. Dla początkujących świetnie nada się Teatr Narodowy czy Współczesny. Za rozsądną cenę można zobaczyć tam bezpieczne przedstawienie, które nie potrwa za długo i nie pozostawi was wymiętoszonych w fotelach. "Mewa" Czechowa w reżyserii Glińskiej czy "Tartuffe albo szalbierz" Moliera to dobrze zrobiona klasyka, która może być zwieńczeniem miłego wieczoru. Podobnie "Hamlet" we Współczesnym. Klasyka ma to do siebie, że można się do niej przygotować. Nawet jeśli wcześniej nie miałeś pojęcia