- Historia Lejzorka to historia człowieka, który jest uwikłany w zupełnie nielogiczny świat wczesnego komunizmu, ale potem nielogiczny świat rodzącego się faszyzmu, czy zmanierowany świat perwersyjnego Paryża - mówi ARTUR BARCIŚ, aktor i reżyser, przed premierą "Burzliwego życia Lejzorka" w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie.
Rozmowa z Arturem Barcisiem [na zdjęciu], reżyserem spektaklu "Burzliwe życie Lejzorka", pierwszej w nowym sezonie artystycznym premiery w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie: "Jestem psiejski-czarodziejski - tak to było w piosence, którą śpiewał Pankracy? Tego, że "Okienko Pankracego" Pan pamięta, jestem pewna, a czy widzowie pamiętają ten program? - Zadziwiająco dużo osób go pamięta. Nawet mój syn, który jest dzieckiem internetu, powiedział do mnie: "Tato, jestem z ciebie dumny! Masz trzecie miejsce na wrzucie.pl"! (śmiech) Zaczęliśmy od przeszłości. Pozostańmy w niej na chwilę. Postać Lejzorka grał Pan aż przez osiem sezonów w warszawskim Ateneum. Czy koszaliński spektakl, który Pan reżyseruje, to taka podróż do przeszłości? Podróż sentymentalna? - Z całą pewnością. Kochałem to przedstawienie. Właściwie przestaliśmy je grać, tylko dlatego, że się... zestarzałem. Kiedy Lejzorek umiera, ma 32 lata. A ja miałem j