Do Bejrutu, stolicy Libanu, Grzegorz Artman pojechał w ubiegłym roku wraz z poznańskim teatrem Biuro Podróży. W obozie, w którym na przestrzeni kilometra kwadratowego mieszka dwadzieścia tysięcy palestyńskich uchodźców, aktorzy dali spektakl "Carmen funebre", opowiadający o okrucieństwie wojny. - Jak ludzie mogą żyć w takich warunkach!? To była moja pierwsza myśl po wejściu do obozu, kiedy zobaczyłem zrujnowane budynki bez okien, bez ścian, podziurawione od kul i bomb, góry gruzu, brud, tysiące inwalidów oraz... wesołe, bawiące się dzieci - opowiada Echu Dnia Artman.
Ma 37 lat. Pochodzi z Pruszkowa. W Kielcach mieszka od trzech lat. Człowiek teatru. Związany z Towarzystwem Wierszalin, Teatrem Współczesnym we Wrocławiu, Teatrem Biuro Podróży, Teatrem Montownia. Współautor albumu "Hotel pod aniołem". Żona Joanna Kasperek-Artman jest aktorką Teatru Stefana Żeromskiego w Kielcach. Państwo Artmanowie mają dwóch synów: Ignacego i Stanisława, a niedawno przyszła na świat ich córka Michalina. - Jak ludzie mogą żyć w takich warunkach!? To była moja pierwsza myśl po wejściu do obozu, kiedy zobaczyłem zrujnowane budynki bez okien, bez ścian, podziurawione od kul i bomb, góry gruzu, brud, tysiące inwalidów oraz...wesołe, bawiące się dzieci - opowiada Artman. Ta myśl towarzyszyła mi od początku do końca mojego pobytu w Bejrucie. Wyniosłem stamtąd głęboko ludzką refleksję, że w tak niesprzyjających dla wielu okolicznościach można starać się budować życie i pielęgnować nadzieję na lepsze jutro, że w tak e