"Tramwaj zwany pożądaniem" w reż. Bogusława Lindy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Z przekonaniem, że świat powinien lec u jej stóp i warować, rodzi się i żyje Blanche z "Tramwaju zwanego pożądaniem" Tennessee Williamsa, przygotowanego przez Bogusława Lindę w Ateneum. To drugi z rzędu Williams w Warszawie, po przebojowej "Kotce na gorącym blaszanym dachu" w Narodowym. Spektakl ten nie ma w sobie nic z mdłego sentymentalizmu, który ciągnął się za Williamsem latami. "Tramwaj" Lindy tchnie autentyzmem - niczego nie udaje, odsłania psychiczne otchłanie, w których miotają się bohaterowie. Zwłaszcza Blanche, zrujnowana, dosłownie i psychicznie, w ostatniej podróży do kresu marzeń. W kreacji Julii Kijowskiej poruszająca jest "sztuczna bezpośredniość" - Blanche cały czas udaje, gra, próbuje być kimś innym, niż jest, ale jej prawdziwa natura życiowego rozbitka, alkoholiczki i nimfomanki, upadłej panienki z dobrego domu, co chwila wynurza się spod maski. Zdziera ją tylko raz -w genialnej scenie finałowej, gdy osaczona, tuż przed oddan