"Tramwaj zwany pożądaniem" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Gdy trzeba się mierzyć z niebotycznym wzorem, najlepiej go zignorować i robić swoje. Tak właśnie zdecydował Piotr Kruszczyński, reżyserujący w gdyńskim Teatrze Miejskim "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa. Sztukę, według której Eli Kazan w 1951 roku nakręcił film z legendarnymi rolami Marlona Brando i Vivien Leigh. Nawiązywać do tego jakoś? Bez sensu. Stanley, grany przez gościnnie występującego Jarosława Stachurskiego, jest więc zaprzeczeniem macho, stworzonego niegdyś przez Brando. Owszem, chodzi w glanach, ale nosi do nich spodnie biodrówki, opadające tak, żeby odsłonić skrawek bawełnianej bielizny - jak to przyjęto w dzisiejszym image'u. Współczesny mężczyzna w pięćdziesiąt lat po Marlonie Brando, o wiele bardziej chłopiec niż samiec. Co, dodam, nie daje specjalnej okazji do stworzenia ciekawej kreacji na scenie. Kruszczyński zmienił postać Stanleya tak, by pasowała do mężczyzn naszych czasów. Dość powiedzieć, ż