To spektakl przemyślany, konsekwentny, pełen odniesień i paraleli, zbudowany na zasadzie klamrowej, dopracowany w każdym szczególe. Kawał dobrego teatru. Każdemu życzę takiego zakończenia sezonu - o "Roberto Zucco" Bernarda-Marie Koltésa w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze im. Horzycy w Toruniu pisze Sławomir Szczurek z Nowej Siły Krytycznej.
Nigdy nie zapomnę pierwszego wykładu z psychologii na studiach. Starannie uczesana i umalowana pani doktor pisząca na tablicy słowa: wszyscy podążają za penisem. Poczułem zażenowanie i ciekawość zarazem. W zainteresowaniu fallusem niektórzy idą dalej i upatrują przyczyny zbrodni. Więzienny strażnik, któremu zdoła uciec tytułowy bohater najnowszej premiery Teatru im. Horzycy w Toruniu - Roberto Zucco - twierdzi, że zbrodniczy instynkt tkwi w członku. Po bliższej analizie genitaliów skazanych nie dostrzega jednak żadnych analogii. Bywają mniejsze i większe, grubsze i cieńsze, lekko skrzywione w prawo bądź w lewo. Znaków szczególnych brak. Każdy może być na swój sposób mordercą. Jedynym ratunkiem dla niewidzenia pozostaje wsłuchanie się. Najlepiej w zakamarki świata wewnętrznego. Z niego, w przeciwieństwie do więzienia, uciec się nie da. A skazani na przebywanie w nim pozostajemy przez całe życie. Ten dysonans poruszony w rozmowie strażników