Dyrektor pewnego teatru obraził się na recenzenta, czemu zresztą dal wyraz przy najbliższym z nim spotkaniu, zapytując pełen oburzenia: - Czy koniecznie w recenzji musiał pan napisać, że "teatr był w połowie pusty?" - Ależ, dyrektorze - padła odpowiedź - musiałem przecież napisać prawdę. - No, dobrze - odparł dyrektor - a czy nie mógł pan napisać: - "Teatr był do polowy zapełniony?" Przypomniała mi się ta anegdotka, gdy rozmyślałam nad programami TV w ubiegłym tygodniu. Idąc za radą owego dyrektora teatru powinnam właściwie napisać, że połowę repertuaru TV stanowiły pozycje warte obejrzenia. Kierując się natomiast głosem sumienia należałoby stwierdzić: repertuar w połowie składał się z pozycji służących raczej do zapełnienia pustych miejsc... Zresztą jak by nie powiedzieć, w ostatecznym efekcie rzecz sprowadza się do jednego: szklany ekran wstąpił w tzw. martwy sezon. No i proszę. A jeszcze w ubiegłym tygodniu, na tym samy
Tytuł oryginalny
Pod znakiem urlopów
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 171