Ujrzeliśmy jedno z najświetniejszych dzieł romantyzmu francuskiego*) dramat w Polsce nigdy nie grany, a i poza Polską nie często wystawiany. Teatr Musseta ma przedziwne uroki. Tak bardzo romantyczny, mieszczący się w poetyce tej epoki, jakże różni się np. od rozlewności, patosu i retoryki Wiktora Hugo. Musset nie ma w sobie nic z romantycznego rozwichrzenia uczuć, a zwłaszcza myśli. Jest pełen najczystszej i bardzo osobistej poezji, zaprawionej smakiem goryczy i melancholijnym uśmiechem. Trzyma się zawsze ziemi i konkretnego świata. Nie gubi zdrowego, francuskiego racjonalizmu, który raz po raz odzywa się tu celnym dowcipem czy ironicznym zwrotem. Wiadomo, że "Lorenzaccio" różni się swym charakterem od innych utworów Musseta, choć oczywiście można by odnaleźć niejedną cechę, po której i w tym dramacie nie trudno rozpoznać autora "Kaprysu". To rozległy obraz historyczny z czasów włoskiego renesansu. Nie ma on jednak nic wspólnego z jakąś podręc
Tytuł oryginalny
Pod urokiem "Lorenzaccia"
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 156