"Skłodowska. Radium Girl" w reż. Agaty Biziuk z Teatru Papaphema w Białymstoku w Chorzowskim Ogrodzie Teatralnym. Pisze Iza Mikrut w gazecie festiwalowej Sztajgerowy Cajtung.
"Jesteśmy Radium Girls, jesteśmy cool i świecimy w ciemności" chwalą się dziewczyny narażone w codziennej pracy na kontakt z radioaktywnym pierwiastkiem. Cieszą się z takiej supermocy i tańczą w stylu disco albo techno. Kiedy już promieniowanie poczyni spustoszenia w ich organizmach (tak, że wyglądają jak zwidy po narkotykowych szaleństwach albo przerażające stwory), dalej piszczą i cieszą się świeceniem w ciemności. I nie dadzą o sobie zapomnieć również wtedy, gdy są już szkieletami. Przychodzą do Skłodowskiej, żeby porwać ją w makabryczny taniec śmierci. W końcu ona też jest Radową Dziewczyną. "Skłodowska. Radium Girl" to nie pomnik stawiany noblistce, a wielowymiarowa i rewelacyjnie opowiedziana na różne sposoby relacja o szczęściu i życiowych wyborach, czasem niezależnych od nas. Maria Skłodowska-Curie przestaje tu być obiektem chłodnych i wyważonych analiz, nie funkcjonuje jako niedostępna uczona. To kobieta, która odważa się