"Kupiec wenecki" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.
Lubelski "Kupiec wenecki" Pawła Łysaka to fatalny prognostyk przed nowym otwarciem, jakie szykuje ten reżyser jako kolejny dyrektor warszawskiego Teatru Powszechnego. Początek rozbudza nadzieję i sugeruje nawet poezję. Jakieś niemrawe światło z głębi i znad sceny, krajobraz trochę jak po katastrofie, choć to bardziej piaszczyste wybrzeże, na którym utknął wrak rozbitego statku Antonia - on zresztą wygląda na zamyślonego artystę, obok którego zdarzenia po prostu przebiegają. Nic więcej, bez większego wpływu na niego samego. Obojętność? Wydaje się, że na początku tej historii wszystkie kody osobowościowe i prawdy o człowieczeństwie zostały już genetycznie zapisane Biorąc pod uwagę, że to drugi pełnoprawny spektakl Łysaka na podstawie Shakespeare'a, wiele można wybaczyć. Ale chyba nie to, że sytuacje przełamania właściwie przestają istnieć, a zarówno Antonio, jak i Shylock wydają się skamieniałymi typami, o których niewiele można