"Śluby panieńskie" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
To się nazywa wejście! Widzowie zdążający na pierwszą premierę w Teatrze Powszechnym zamiast przemykać przez ponury przedsionek z budką kasową, wchodzili do przestronnego, jasnego pomieszczenia. Odnowy doczekało się też foyer. Brawo za estetyczne zmiany. Remontowe innowacje dotknęły także hrabiego Aleksandra Fredry i jego "Śluby panieńskie". Skutki są mniej efektowne. O tym, że twórczość Fredry jest wieczna, każde dziecko dowiaduje się już na początku szkolnej edukacji. Teatry to potwierdzają - bywa, że grupowo. Za parę dni w Nowym zjawią się "Damy i huzary" pod nowym tytułem "Poszaleli". Ze "Ślubów panieńskich" w Powszechnym zniknął podtytuł "Magnetyzm serc", a reżyser Marcin Sławiński starał się opowiedzieć wyłącznie proste historie uczuciowych podchodów odbywających się między trzema parami. Akcja przeniesiona została w lata dwudzieste XX wieku. Po co? Chyba po to, by album z pocztówkami, jakim jest ta inscenizacja mógł się s