"Pyza na polskich dróżkach" w reż. Jerzego Fedorowicza w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie. Pisze Marta Kuźmiak w Gazecie Wyborczej - Kraków.
"Płynie Wisła płynie... Polska nie zaginie" i ogromna fotografia orła w tle - to pocztówka from Poland, którą wysyła za ocean Teatr Ludowy. Wieś śpiewa i tańczy - tak należy podsumować "Pyzę na polskich dróżkach" w Teatrze Ludowym. Chociaż dziewczęta z baletu tańczą całkiem nieźle, nie są w stanie uratować honoru aktorów, którzy ruszają się dość pokracznie. Co gorsza, próbują śpiewać do tych jakże skomplikowanych tanecznych układów. Połączenie tych dwu sztuk jest niezmiernie trudne, dlatego aktorzy zaledwie poruszają ustami do nagranych wcześniej słów i melodii. Najsmutniejsze jest to, że nie nadążają. Iluzja znika, kiedy jeden z aktorów wkłada sobie różę w usta, podczas gdy został mu do odśpiewania jeszcze jeden refren ludowej piosneczki. Zresztą również nagrania są bardzo słabe, a kiepskie nagłośnienie sprawiło, że wszelkie kroki w baletkach były słyszalne w ostatnim rzędzie. Nawet projekcje komputerowe - przedstawia