- Ostatnimi czasy mało docenia się w teatrze aktora, stawiając na rozbudowane inscenizacje. U nas, w Teatrze Rawa, aktor-człowiek był zawsze na pierwszym miejscu, z całą swoją złożonością, emocjonalnością, staraniami. Często jeden aktor wystarczy, by opowiedzieć "monumentalną i wielogłosową historię" - z Hubertem Bronickim i Ewą Kubiak z Teatru Rawa w Katowicach rozmawia Izabela Mikrut.
Sztajgerowy Cajtung: Sięgnęliście po trudną, ale piękną literaturę, dlaczego? Hubert Bronicki: Piękną na pewno, ale czy trudną? Mądrą. Ewa Kubiak: ...barwną, wielowątkową, zaskakującą, z elementami fantastyki i filozofii... po prostu bardzo nam się spodobała. B.: Z Michaelem Ende, autorem "Niekończącej się historii", spotkaliśmy się już przy realizacji "MOMO", monodramu w wykonaniu Ewy Kubiak i w mojej reżyserii. Postanowiliśmy tym razem zamienić się rolami (śmiech). Też chciałem mówić słowami tak świetnego autora! Sz. C.: Wcielasz się w wiele postaci, wiele animujesz. Z którą się najbardziej utożsamiasz? B.: Z narratorem. Sz. C.: Czy pojawiają się w spektaklu jakieś rozwiązania narzucone Ci, jakieś, które ciężko Ci się wprowadza w spektakl? H: B.: Nie mogę mówić przy Ewie. Wszystko gra mi się świetnie. Sz. C.: Jak jedna osoba może opowiedzieć tak monumentalną i wielogłosową historię? E. K.: Zaprasz