O Grand Prix nieogłoszonego konkursu pisze w felietonie dla e-teatru Marta Cabianka
Dynamikę życia kulturalnego tworzą między innymi rozmaite konkursy na dzieła artystyczne, które następnie specjalnie powołane jury nagradza i które potem mają lepszą lub gorszą promocję. Częściej odbywa się to w obrębie jakiegoś rodzaju sztuki - w konkursowe szranki stają autorzy powieści, dramatów albo spektakli; czasem w zawężonych ramach gatunku np. komedii. Rzadko natomiast ogłasza się konkursy na dzieła "na temat", których zadaniem byłoby przywracać pewien elementarny ład w obrębie społecznej, politycznej czy mentalnej przestrzeni. Przydałby się dziś taki konkurs w Polsce, zwłaszcza przed 4 czerwca, kiedy lustracyjnym fiksacjom towarzyszy hipokryzja polityków, a podważanie legendy historycznej zderza się ze zwykłą amnezją i żenującymi przepychankami ambicjonalnymi. Konkursu może nie ma, ale jest za to Grand Prix. Znalazł się bowiem taki artystyczny fakt, który nań zasłużył: "Opera dokumentalna o Okrągłym Stole" w reżyserii Ba