Inscenizacja Bunscha odsłoniła nowe, fascynujące możliwości tej przestrzeni. Na widownię wchodzi się długim korytarzem, którego pilnują lokaje w liberiach. U wejścia na stoliku o wygiętych nogach leży paczka banknotów. W środku, między trybunami dla widzów, stoi wielki stół do francuskiej ruletki. Wokół niego koncentruje się życie bohaterów Dostojewskiego, którzy ratują zdrowie i tracą majątek w niemieckim uzdrowisku o znaczącej nazwie Ruletenburg. Turkot wirującej kulki Stół, przy którym krzyżują się ludzkie losy, odbija się w zawieszonym na suficie lustrze. Z boku, za arkadami, znajduje się deptak, którym ciągnie sznur spacerowiczów. Przestrzeń po przeciwnej stronie zamykają trzy wielkie francuskie okna, przez które wpada światło. Postaci wchodzą na scenę z czterech stron, wciągając widzów w sam środek akcji. Rytm nadaje spektaklowi gra - najpierw gorączkowe obstawianie numerów i kolorów, później napięte czekanie na wynik.
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza