"Orkiestra Titanic" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
"Orkiestrę Titanic" w teatrze Wybrzeże oglądać można jak zapis walki reżysera z przeciętnym tekstem Christo Bojczewa. Walki - pomimo starań twórcy - przegranej. Czwórka bohaterów - rozbitków życiowych - mieszka na zapomnianej przez świat stacji kolejowej. Typowa grupa bezdomnych: ubrani "na cebulę", śpią na legowiskach pełnych szmat lub na kartonach, jedzą (i piją) to, co wylatuje w workach z przejeżdżających pociągów... Bojczew na szczęście unika w swoim dramacie formy "dokumentalnej", nie stara się opowiedzieć nam o trudnym życiu bezdomnych i o braku perspektyw. Próbuje za to stworzyć historię uniwersalną, metaforyczną. Nie do końca mu się to udaje: ewentualne sensy gubią się w ciągłych zmianach nastroju, oniryczno-filozoficzno-komediowej stylistyce i wydumanej końcówce. Rudolf Zioło, reżyser gdańskiego przedstawienia, stara się jednak tekstem Bojczewa opowiedzieć o mieszkańcach krajów dawnego bloku komunistycznego. Bohaterowie "O