Coraz częściej aktorzy odgrażają się, że założą własne teatry. Ciasno im w istniejących, z których niekiedy sztukę aktorską się egzorcyzmuje. Stąd renesans teatru jednoosobowego, teatru małych form, przedsięwzięć jednorazowych - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Ale prywatne teatry? To mimo wszystko mrzonka, żeby się utrzymały bez dotacji albo potężnych sponsorów - lecz gdzież oni są, gdzież? Na razie udaje się ta prywatna sztuka Krystynie Jandzie, na rozruch czeka teatr Capitol Anny Gornostaj, coraz bliżej otwarcia Kamienicy Emiliana Kamińskiego. A przecież biorą się do dzieła kolejni. Kwaśny, Żebrowski... Na razie jednak nie zapowiada się (i na szczęście!), aby główny nurt teatralny wyciekł z kolein teatrów repertuarowych, choć niektóre z nich pozują na underground. Tak naprawdę offy mogą lśnić na porządnym tle profesjonalnych teatrów mieszczańskich. A w tych ostatnich mogliśmy odnotować niemało osiągnięć aktorskich, zwłaszcza w rolach charakterystycznych. Kto wie, może aktorstwo charakterystyczne, jeszcze niedawno wykpiwane, przeżywa dzisiaj renesans? Łatwo w takich rolach o katastrofę, ale sukces tym bardziej smakuje. Z nadzieją, że będzie ich coraz więcej, po kolejnym sezonie spędzonym w