Niewiele do niedawna wiedziano w świecie o Mikołaju Erdmanie, nawet w Związku Radzieckim, a zwłaszcza tam, zachował się w pamięci potomnych ułamkowy i wypaczony obraz jego dramaturgii. Nie miejsce tu rozwodzić się o tym szerzej, trzeba jednak wspomnieć, iż "Samobójca", ukończony przez autora w 1930 r. i bliski - zdawałoby się - wystawienia w kraju, miał swoja prapremierę w Szwecji w 1969 r., na rok przed śmiercią Erdmana. Nikt chyba nie wie, które akurat fragmenty sztuki uznane zostały w swoim czasie za "nieprawomyślne", najpewniej chodziło jednak o wymowę całości. Czy dobrze ją oceniano? W co i w kogo celowało jej ostrze? Z lektury tekstu w "Dialogu", a więc podobno ostatecznej wersji autorskiej, można by wnosić, że zarówno w intencji autora, jaki w naszym dzisiejszym rozumieniu jest to porachunek nie tyle z pryncypiami nowego ustroju, ile z poniżającymi moralnie i udręczającymi fizycznie warunkami bytowania szeroko poję
Tytuł oryginalny
Pochwała dezercji?
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy Nr 23