Kto dziś nie pisze wspomnień? Chyba jedynie przedszkolaki. Bo już taki nieco podrośnięty Michael Jackson zdążył ich wydać dwa tomy. Nasz Roman Polański też się pospieszył i nie czekał choćby pięćdziesiątki. Obaj są raczej zamożni i trudno ich posądzić o pisanie dla wysokiego honorarium wyłącznie. Cóż więc kryje się za tym pośpiechem? Czyżby obawa przed nietrwałością naszego świata, ulotnością naszych mód, nawyków i gustów, lęk przed wciąż pogłębiającym się przyspieszeniem nurtu wydarzeń, w których narastającym galopie zapomina się tak szybko i tak łatwo wszystkie chwilowe bożyszcza - polityki, sztuki, estrady? Jest jednak inny, bardziej wysublimowany, bardziej wyszukany i na pewno trwalszy rodzaj wspomnień. Jest nim zapis nie samych zdarzeń, przypadków, kolejnych niespodzianek losu, lecz próba zadumy nad nimi, próba dotarcia do ich ukrytego sensu i znaczenia. Z takiej zadumy mogło się zrodzić siedem opasłych tomów "Poszukiw
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski, nr 27